sobota, 28 marca 2015

Nuuuuudaaaaaa

Zastanawialiście się kiedyś jak głęboko możne nas dosięgnąć nuda? Jak bardzo przytłaczającą może być? Jak bardzo destrukcyjnie w tych czasach może działać brak internetu? Ja już zastanawiać się nie muszę. Ten tekst napisany został w pracy kiedy to właśnie brak internetu mnie powalił.

To gdzie ja w takim razie pracuje, ze bez internetu się nudzę? Aktualnie robię za ciecia... ale nie o tym mowa. Wszystko do tej pory było w porządku, miałem swój mobilny internecik z Netii. Bylem mistrzem surfingu sieciowego i nic nie mogło stanąć mi na drodze do przejścia internetu. Niestety po prawie 2 latach okazuje się, ze ten mobilny patyczak ma ograniczenie transferu do 2 Gb. WTF?! Przecież grałem na tym necie do tej pory, ściągałem... shit... kupowałem za darmo gry, filmy i muzykę. Nigdy nic się nie wykrzaczyło, nigdy się nie zatrzymał... co prawda działał jak żółw po awiomarinie i doprowadzał mnie do szewskiej pasji ale... kurna działał. Teraz nagle pani z informacji mówi mi, ze wyczerpałem transfer. Starałem się grzecznie wytłumaczyć, że jakoś do tej pory nie było z tym problemów, ale niestety... Pani w komputerze ma tak i tak i na tym rozmowa się kończy. Kurcze, 12 godzin nocnej zmiany przede mną, a tu ani meczy CS:GO nie mogę pooglądać, ani sprawdzić wyników by przekonać się czy już straciłem wszystkie skiny, czy jednak tym razem się udało. Nie wspominam już o pograniu we wspomnianego CSa czy HotSa. Nic to, cfaniaczek Szogun postanowił postawić sobie hotspot na telefonie. Taaaaak! Działa! O cudzie techniki! Znów oglądanie meczy, nadrabianie zaległości serialowych, ćwiczenie swojego niecodziennego skilla w HotS (niecodziennie ktoś umiera tyle razy podczas jednego meczu co ja). Cóż za ulga niebywała, spokój na mnie spływa niczym boski splendor, w którym mogę się tarzać jak świnka! "Nie można nawiązać połączenia"... WHAT!!! Przecież wczoraj jeszcze wszystko działało. Panika, moje czoło zaczyna świecić się od potu. Przegrzebuje wszystkie katalogi swojej pamięci by znaleźć rozwiązanie. Nagle wilgotność powietrza wokół mnie osiąga 100% i... sms o treści "Wykorzystałeś pakiet Internet w tel. Korzystaj z Internetu ze zwolniona prędkością lub przywróć prędkość bla bla blabla". Litości, te limity się na mnie uwzięły. Dobra, to niech to działa ze zwolnioną prędkością. Niestety zwolniona prędkość nie pozwala mi na połączenie się z serwisem Facebook. Jestem odcięty od świata! Sam w budce 1,5x2 metry... w nocy... bez internetu... bez książki. Czas na rozwiązania alternatywne! Wykupiłem pakiet 1 Gb za 8zł/miesiąc. Zaraz będzie internecik. O i już jest sms, zapewne aby mnie powiadomić, że... zostanie aktywowany w przeciągu 24h. Dam radę, zawsze dają taką wiadomość a trwa to krócej. Jest noc, więc moje zgłoszenie pewnie jest gdzieś z przodu i za chwilę wsio będzie okej. 

Jeszcze 10 i pół godziny do końca zmiany. Może coś zachowało się jeszcze na tym laptopie, przecież kiedyś były tu gry. Ok, coś jest... popatrzmy... League of Legends, Robocraft, World of Warcraft, Counter Strike, Heroes of the Storm... come on!Zaraz zaraz, a to co? Katalog "FO2". Flatout 2! Pamiętam swój ostatni wyścig, prawie wyrzuciłem monitor przez okno. Najbardziej frustrująca gra jaką pamiętam, Deadlings nawet nie było tak irytujące. Ludzie przez tą grę łamali klawiatury o kolano... autentyczna historia, mój przyjaciel złamał klawiaturę gdy przegrał wyścig w najgorszy możliwy sposób (wpadł w poślizg na ostatniej prostej). Cóż, z braku laku i kit dobry zatem huzia na juzia.

Jeszcze 9 i pół godziny do końca zmiany, pierdole tego Flatout. Znów sms. Tym razem na pewno powiadomienie, że już mam... CO? Moje zgłoszenie dopiero doszło?! Jestem już tak znudzony, że nawet nie chce mi się odstawiać delirium. Cholerny szajs! Dobra, co tu jeszcze mamy? Chicken Invaders 5. Fuck, serio? Przeszedłem to już pierdyliard razy. No nic, lepsze to niż ten Flatout. Pierdyknę sobie wyższy poziom trudności, żeby poczuć się jak koks. Heh, ale te kuraki są zabawne. Prawie jak mój ulubiony program w pralce... Skończyłem. Teraz przeszedłem te kuraki po raz pierdyliard pierwszy. Pewnie za chwilkę do domu, która to jest? 

Po północy... no po prostu no nie. Jeszcze 6 godzin. Nie poddaję się! Dam radę! Need for Speed Underground 2. Najlepsza moim zdaniem odsłona. Niieeeee, nie będę w to grał. Mimo wszystko ten lapek jeszcze może mi się przydać. O proszę, katalog "muzyka". W sumie trochę tu cicho. Metal? Nie. Hip-Hop? Nie. Enya o bogowie nie bo zasnę! Soundtrack z Flatout... Jakiś dubstep? A niech będzie. Fajnie, siedzę tutaj jak taka pała i bujam się do muzyczki jak dziecko z chorobą sierocą. Hm hm... Start->wszystkie programy->games->solitare. Nie ma to jak zaczynanie pasjansa po 4 razy bo mi losowanie nie pasuje. I tak układam te elektroniczne karty i zastanawiam się "a może by tak na IEM dodać pasjansa? Albo sapera! W co-op!". Lubię karcianki, nie powiem. Zaczynałem grać w Magic: The Gathering wieki temu. Była to chyba edycja... nazwa wyleciała mi z głowy... ta taka azjatycka jakaś. Ojj grało się, tylko żeby to taki zjadacz pieniędzy nie był. Następnie dostałem od swojej narzeczonej i szwagra Warhammer: Inwazja. Kurde, genialny system, fajna i solidna podstawka gry. Podstawka była dla 4 graczy. A tak dokładnie to były 4 talie dla 4 różnych ras. Potem wyszły jeszcze dwa duże dodatki a w między czasie cała masa małych DLC, które były piekielnie drogie. Cóż, znów portfel nie wytrzymał nacisku. A szkoda bo grywało się na turniejach. Oczywiście moich osiągnięć możecie się domyśleć. Oczywiście, że nigdy daleko nie doszedłem. Mój rekord to były 2 wygrane mecze. No ale odwagi mi nie brakowało, a i czegoś nowego za każdym razem się uczyłem. No proszę, na playliście znalazł się jakiś stary album Pendulum. Wieki tego nie słyszałem. Pasjans już się nudzi. To jednak nie o takie karcianki mi chodziło. Wracając do tematu, poszedłem potem z duchem czasu i szukałem karcianek elektronicznych. Znalazłem dwie godne uwagi. Champions of Might and Magic i... druga za chwilę. Champions było naprawdę fajne. Genialnie trzymało klimat Might and Magic a także miało fajne zasady i mechanikę. Wszystko byłoby naprawdę fajnie gdyby nie jedna sprawa. Płacisz to wygrywasz. Tak naprawdę jest tylko kilka decków, którymi można coś pokombinować i wygrywać. Oczywiście karty potrzebne do zbudowania decka trzeba sobie znaleźć w boosterach. Sytuacja podobna jak z M:TG. Dość tego pasjansa. Co by tu... aaahhh, napiszę jakiś tekst. O czym tu napisać? Napiszę o tym jak się nudzę... Potem na ratunek przybył Blizzard. Już wiecie o czym mówię, prawda? Hearthstone jest najlepszą karcianką w jaką grałem i do jakiej jeszcze powracam od czasu do czasu. Nie wydałem ani złotówki a bawię się świetnie. Gra zrobiona z pomysłem, humorem i na banalnych zasadach. Oczy-wiście, że nie od razu master-deck zbudowano. Wciąż jest opcja mikropłatności ale można ją zastąpić złotem, które zdobywa się podczas gry. Trochę to co prawda trwa ale co tam. Fajne jest to, że nawet na podstawowych deckach można przeciwnika zaskoczyć

Hmm... wyczerpałem trochę temat. A tu dopiero 01:00 w nocy. SMSa jeszcze niema, interneta także. No niemożliwością to jest... moje dziecko ma na lapku Minecraft'a. Chyba jednak wolę oglądać jak farba odpada ze ściany. Nie zrozumcie mnie źle, nic nie mam do tej gry. Po prostu mnie osobiście w żaden sposób ona nie interesuje. Jak najbardziej jednak uważam, że gra jest genialna dla młodszych odbiorców. My mieliśmy klocki Lego a młodzi Minecrafta. Ten produkt traktuję bardziej jako narzędzie do rozwijania wyobraźni u dziecka. Cóż... w Turcji uważają inaczej. Ja wiem, że wśród znajomych mam opinię Lorda Hejtera bo potrafię pojechać grę zanim do niej usiądę. W przypadku Minecrafta jednak tak nie jest. Zagrałem, zobaczyłem, pobawiłem się i spoko. Nie martwcie się, teksty które się znajdują na blogu są w pełni poparte moimi wrażeniami z rozgrywki. Aż takiej kaszany bym nie odstawił. Piszę ten tekst i czuję jakbym gadał sam ze sobą. A przecież nie mówię do siebie.
- Nie mówisz?
- Nie.
- To dlaczego mi odpowiadasz?
- Bo pytasz...
- ...
Dobrze, że jeszcze tutaj nie świruję. Trzeba przyznać, że gdyby sprzęt był lepszy i... gdyby był intenet, mógłbym robić stream. Warunki mam idealne: cisza, spokój, własny zakątek. No ale niestety. Cóż robić? Zagram w CSa z botami, żeby nie tracić formy. Każda jedna strata formy to jej kompletny brak... serio. Odpalam CS na offline i... i menu gry pokazuje mi, że Toperz i Młody są online. Co lepsze, mogę z nimi normalnie na czacie rozmawiać. Zaczęła się rozkmina "jakim cudem czat działa" i doszliśmy do wniosku, że internet jednak jest, ale przy szałowej prędkości 32kbps. Lepiej skończę ten tekst zanim zacznę kolejne kilka wątków. Pamiętajcie, zawsze starajcie się aby internet był z wami :D

1 komentarz:

  1. Tak znam ten ból ,gdy netia postanowi od tak sobie wyłączyć internet na dwa dni. Odcięcie od świata ,znajomych, pracy (cs:go lounge), rozrywki (telewizje jedynie po połnocy jest znośna xD).....I nagle okazuje się że zewnątrz nie panuje już nuklearna apokalipsa i wystarczy tylko otworzyć właz od krypty aby ujrzeć słońce .....albo realna wersja : wegetacja w najciemniejszym kącie naszego domu z żarciem podawanym przez słomkę albo zastanawianie się czemu w pasjansie nie ma co-opa:)

    OdpowiedzUsuń