Wszyscy doskonale znamy takie gry jak World of Tanks, World
of Warplanes czy War Thunder. Generalnie II Wojnę światową mamy objechaną w
każdą stronę. Do tej serii gier z chęcią dołączę u siebie Star Conflict. Nie
jest to co prawda gra o pojazdach historycznych ale po pojazdach kosmicznych
rodem z S-F. Jeżeli interesuje was klimat latania myśliwcami w kosmosie i
strzelania do innych graczy bądź komputera w niezwykle zręcznościowy sposób to
zapraszam was do dalszej lektury.
Dawno w sumie nie było żadnego symulatora lotów kosmicznych
(tak się kiedyś ten gatunek zwał). Ale wiecie, takiego porządnego z dobrą
fabułą jak kiedyś Wing Commander 3-4 czy ostatni chyba Freespace 2. I...
wciąż niema. Gra, którą teraz opisuję, jest typowym
przedstawicielem gier polegających na wyrżnięciu drużyny przeciwnej lub
przejęciu i utrzymaniu punktów. Fabuły jest tu tyle co w Saperze (pasjans miał
przynajmniej ciekawą linię dialogową). Kto chce fabuły nie czyta dalej, kto
liczy na to, że napiszę, że rozróba jest niezła i satysfakcjonująca – czyta
dalej i przekona się, że miał rację.
Zacznę od najważniejszego. W grze musimy levelować nie tylko
swoje myśliwce (za pomocą synergy) ale i swoje konto. Znaczy to tyle, że nie
wszystko jest dostępne od razu i do wielu trybów gry musimy się dobić. Sam nie
wszystko jeszcze odblokowałem. Jednak o tym co wiem, już napisać mogę. Star
Conflict oferuje nam 6 trybów rozgrywki PvP: Team Battle (team deathmatch),
Domination (przejmowanie i utrzymywanie punktów), Beacon Hunt, Detonation,
capture the beacons. Do tego dochodzą wojny klanów, które walczą o chwałę
swojej nacji i panowanie na mapie galaktyki. Mało? To jeszcze PvE, które składa
się z misji podzielonych na poziomy, a każda misja podzielona na 3 etapy, operacja
specjalna a także tryb free play. Trzeba przyznać, że im dłużej gramy tym
więcej mamy do roboty, a należało by wspomnieć również o tym, że w miarę
naszych postępów odblokowują się kolejne mapy jako teatry działań. Nadal mało?
To może dodać do tego system craftingu? Po każdej wygranej rundzie losujemy 3
looty, w których znajdować się może wszystko (od śmieci, przez komponenty do
craftu do gotowych itemów). Po zdobyciu odpowiedniej ilości odpowiednich
materiałów możemy skonstruować sobie specjalną amunicję, broń czy przedmioty
użytkowe.
Gra jest naprawdę śliczna i świetnie zoptymalizowana. Wszystkie nasze
pojazdy śmigające w pustce są dopieszczone pod względem wizualnym na tyle, że
czasem żal gdy widzimy te teksturki jak tak wybuchają od kontaktu z rakietą, za
którą ciągnie się dym. Stateczki stateczkami ale tutaj wszystko jest
dopieszczone. Wiem, znajdą się tacy, którzy zamiast brać udział w bitwie zaczną
oglądać wszystko z każdej strony by przyłapać mnie na kłamstwie i zapewne im
się to uda. Dlaczego? Ja brałem udział w bitwach i grafikę miałem okazję
podziwiać co najwyżej rzutami oka. Każde starcie jest naprawdę mega dynamiczne
i klimatyczne. Oczywiście walki nie toczą się na otwartej i czystej przestrzeni, a np. w
pasie asteroid lub przy wraku jakiejś wielkiej stacji. Wszystko to można
wykorzystać by zmylić przeciwnika, zgubić go lub zaskoczyć. Bardzo podoba mi
się motyw, że otoczenie nie jest poskładane z jednolitych brył. Wyobraźcie
sobie moje zaskoczenie, kiedy uciekając przed jednym natarczywcem przez
przypadek wleciałem do wnętrza stacji i wyleciałem z drugiej strony unikając
jednocześnie ostrzału i przeszkód na mojej drodze. Świetne wrażenia, naprawdę.
Mimo iż widzimy swój stateczek z widoku trzeciej osoby to czuć to sterowanie,
manewry wymijające wbijające nas w fotel czy wybuchające wraki przeciwników.
Największe emocje sprawia chyba sam początek bitwy kiedy obie drużyny lecą na
siebie i wymieniają się ogniem jednocześnie ostro manewrując by nie oberwać
jakimś pociskiem. Następnie jest etap szybkiego wyszukiwania dobrej pozycji by
wejść komuś na ogon jednocześnie uważając by to nie spotkało nas. Bitwy trwają
od 5 do max 10 min (jeżeli drużyny są naprawdę wyrównane). Jest to czas
absolutnego skupienia na szybkich reakcjach bo na myślenie niema czasu.
Udźwiękowienie jest naprawdę niezłe, nie jakieś wybitne ale niezłe, zwłaszcza
muzyka. Część komunikacji między graczami wykonuje komputer, który informuje
innych przez radio, że przeciwnik został zauważony i oznacza go na radarze
sojuszników. Ważna rola i przejmuje ją SI. Nie jest to jednak jedyna ważna rola
komunikacji ale resztą musimy zająć się sami przy pomocy komunikatora
zewnętrznego tj. TS3, Mumble, Ventrillo czy inny. A teraz uwaga, powieje
grozą...
... Mikropłatności (ta ta taaaaaa)
Tutaj sprawa ma się trochę inaczej niż w bliźniaczych tytułach. Niestety inaczej
oznacza gorzej. Za walutę premium możemy wykupić konto premium, które daje nam
+50% kredytów, loyality voucher, synergy (coś jak exp) oraz +2 dodatkowe szanse
na loot. Za tak zwane złoto możemy kupić pakiety (z różną zawartością),
myśliwce premium (to znamy) oraz rzadkie komponenty do craftingu. Do tego
dochodzi specjalna amunicja (generalnie słabsza od tego co możemy craftować, ale wychodzi taniej). Jak zatem widzimy sytuacja powoli zaczyna przechylać się na stronę
graczy płacących. Nie jest to jakiś niebywały szok, ale jednak przewagę mają.
Ehh... żadne premium ich nie obroni kiedy Szogun siada za stery swojego
myśliwca (muahahahahaha).
Tak właściwie to nie wiem co mam o tym tytule myśleć. Z
jednej strony, aby sobie usiąść od czasu do czasu, to gra jest świetna. Daje
naprawdę dobre wrażenia z rozgrywki. Z drugiej strony, jeżeli chcemy grać
bardziej na poważnie i się zaangażować, to rozgrywka może okazać się nużąca z
czasem, a mikropłatności mogą zacząć przeszkadzać. Najbezpieczniej będzie jak
powiem „sprawdźcie sami”. Gra się przyjemnie lecz obawiam się o to co może być
później. Zgodnie z nową modą filmik poglądowy poniżej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz