poniedziałek, 9 lutego 2015

Gam-ER #17: Star Conflict


Wszyscy doskonale znamy takie gry jak World of Tanks, World of Warplanes czy War Thunder. Generalnie II Wojnę światową mamy objechaną w każdą stronę. Do tej serii gier z chęcią dołączę u siebie Star Conflict. Nie jest to co prawda gra o pojazdach historycznych ale po pojazdach kosmicznych rodem z S-F. Jeżeli interesuje was klimat latania myśliwcami w kosmosie i strzelania do innych graczy bądź komputera w niezwykle zręcznościowy sposób to zapraszam was do dalszej lektury.

Dawno w sumie nie było żadnego symulatora lotów kosmicznych (tak się kiedyś ten gatunek zwał). Ale wiecie, takiego porządnego z dobrą fabułą jak kiedyś Wing Commander 3-4 czy ostatni chyba Freespace 2. I... wciąż niema. Gra, którą teraz opisuję, jest typowym przedstawicielem gier polegających na wyrżnięciu drużyny przeciwnej lub przejęciu i utrzymaniu punktów. Fabuły jest tu tyle co w Saperze (pasjans miał przynajmniej ciekawą linię dialogową). Kto chce fabuły nie czyta dalej, kto liczy na to, że napiszę, że rozróba jest niezła i satysfakcjonująca – czyta dalej i przekona się, że miał rację.
Zacznę od najważniejszego. W grze musimy levelować nie tylko swoje myśliwce (za pomocą synergy) ale i swoje konto. Znaczy to tyle, że nie wszystko jest dostępne od razu i do wielu trybów gry musimy się dobić. Sam nie wszystko jeszcze odblokowałem. Jednak o tym co wiem, już napisać mogę. Star Conflict oferuje nam 6 trybów rozgrywki PvP: Team Battle (team deathmatch), Domination (przejmowanie i utrzymywanie punktów), Beacon Hunt, Detonation, capture the beacons. Do tego dochodzą wojny klanów, które walczą o chwałę swojej nacji i panowanie na mapie galaktyki. Mało? To jeszcze PvE, które składa się z misji podzielonych na poziomy, a każda misja podzielona na 3 etapy, operacja specjalna a także tryb free play. Trzeba przyznać, że im dłużej gramy tym więcej mamy do roboty, a należało by wspomnieć również o tym, że w miarę naszych postępów odblokowują się kolejne mapy jako teatry działań. Nadal mało? To może dodać do tego system craftingu? Po każdej wygranej rundzie losujemy 3 looty, w których znajdować się może wszystko (od śmieci, przez komponenty do craftu do gotowych itemów). Po zdobyciu odpowiedniej ilości odpowiednich materiałów możemy skonstruować sobie specjalną amunicję, broń czy przedmioty użytkowe. 
Gra jest naprawdę śliczna i świetnie zoptymalizowana. Wszystkie nasze pojazdy śmigające w pustce są dopieszczone pod względem wizualnym na tyle, że czasem żal gdy widzimy te teksturki jak tak wybuchają od kontaktu z rakietą, za którą ciągnie się dym. Stateczki stateczkami ale tutaj wszystko jest dopieszczone. Wiem, znajdą się tacy, którzy zamiast brać udział w bitwie zaczną oglądać wszystko z każdej strony by przyłapać mnie na kłamstwie i zapewne im się to uda. Dlaczego? Ja brałem udział w bitwach i grafikę miałem okazję podziwiać co najwyżej rzutami oka. Każde starcie jest naprawdę mega dynamiczne i klimatyczne. Oczywiście walki nie toczą się na otwartej i czystej przestrzeni, a np. w pasie asteroid lub przy wraku jakiejś wielkiej stacji. Wszystko to można wykorzystać by zmylić przeciwnika, zgubić go lub zaskoczyć. Bardzo podoba mi się motyw, że otoczenie nie jest poskładane z jednolitych brył. Wyobraźcie sobie moje zaskoczenie, kiedy uciekając przed jednym natarczywcem przez przypadek wleciałem do wnętrza stacji i wyleciałem z drugiej strony unikając jednocześnie ostrzału i przeszkód na mojej drodze. Świetne wrażenia, naprawdę. Mimo iż widzimy swój stateczek z widoku trzeciej osoby to czuć to sterowanie, manewry wymijające wbijające nas w fotel czy wybuchające wraki przeciwników. Największe emocje sprawia chyba sam początek bitwy kiedy obie drużyny lecą na siebie i wymieniają się ogniem jednocześnie ostro manewrując by nie oberwać jakimś pociskiem. Następnie jest etap szybkiego wyszukiwania dobrej pozycji by wejść komuś na ogon jednocześnie uważając by to nie spotkało nas. Bitwy trwają od 5 do max 10 min (jeżeli drużyny są naprawdę wyrównane). Jest to czas absolutnego skupienia na szybkich reakcjach bo na myślenie niema czasu. Udźwiękowienie jest naprawdę niezłe, nie jakieś wybitne ale niezłe, zwłaszcza muzyka. Część komunikacji między graczami wykonuje komputer, który informuje innych przez radio, że przeciwnik został zauważony i oznacza go na radarze sojuszników. Ważna rola i przejmuje ją SI. Nie jest to jednak jedyna ważna rola komunikacji ale resztą musimy zająć się sami przy pomocy komunikatora zewnętrznego tj. TS3, Mumble, Ventrillo czy inny. A teraz uwaga, powieje grozą...
... Mikropłatności (ta ta taaaaaa)
Tutaj sprawa ma się trochę inaczej niż w bliźniaczych tytułach. Niestety inaczej oznacza gorzej. Za walutę premium możemy wykupić konto premium, które daje nam +50% kredytów, loyality voucher, synergy (coś jak exp) oraz +2 dodatkowe szanse na loot. Za tak zwane złoto możemy kupić pakiety (z różną zawartością), myśliwce premium (to znamy) oraz rzadkie komponenty do craftingu. Do tego dochodzi specjalna amunicja (generalnie słabsza od tego co możemy craftować, ale wychodzi taniej). Jak zatem widzimy sytuacja powoli zaczyna przechylać się na stronę graczy płacących. Nie jest to jakiś niebywały szok, ale jednak przewagę mają. Ehh... żadne premium ich nie obroni kiedy Szogun siada za stery swojego myśliwca (muahahahahaha).
Tak właściwie to nie wiem co mam o tym tytule myśleć. Z jednej strony, aby sobie usiąść od czasu do czasu, to gra jest świetna. Daje naprawdę dobre wrażenia z rozgrywki. Z drugiej strony, jeżeli chcemy grać bardziej na poważnie i się zaangażować, to rozgrywka może okazać się nużąca z czasem, a mikropłatności mogą zacząć przeszkadzać. Najbezpieczniej będzie jak powiem „sprawdźcie sami”. Gra się przyjemnie lecz obawiam się o to co może być później. Zgodnie z nową modą filmik poglądowy poniżej.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz