Czy jesteście pewni, że wasze wspomnienia są WASZE? Czy moje
wspomnienia są moje? A może ktoś mi je wgrał? A może ja wcale nie grałem w
Remember Me a to tylko zostało mi wgrane przez francuską firmę Dontnod
Entertainment abym napisał ten tekst? Jeżeli tak to wykonali świetną robotę i
pozostaje mi podziękować za to wspomnienie. Dlaczego? To wy nie macie tego
wspomnienia? Cholera, oryginalni są, nie powiem.
Remember Me jest przygodową grą akcji, która premierę w
Europie miała 7 czerwca 2013 roku. Z informacji jakie wyszukałem wynika, że to
pierwsza gra francuskiego studia Dontnod Entertainment. Jeżeli tak było
faktycznie to przyznaję, że ruszyli naprawdę ostro. Teraz owe studio pracuje
nad drugą grą pod tytułem „Life is Strange”, która ukaże się w tym roku i
dostępna będzie na platformy PS3, PS4, PC, X360 oraz Xbox One. Po tym co
zrobili w Remember Me to po nowej produkcji spodziewam się teraz naprawdę dużo,
ale zobaczymy jak im to wyjdzie. Wracając do naszego tematu przewodniego warto
zacząć od zarysu fabularnego...
Główną bohaterką jest Nilin. Poznajemy ją w momencie kiedy w
korporacyjnym więzieniu ma czyszczoną pamięć. Nie wiemy dlaczego bo właśnie
wyczyścili jej pamięć. Jakimś jednak cudem zapamiętuje ona swoje imię co
sprowadza na nią nie lada kłopoty gdyż to malutkie wspomnienie trzyma ją w
stanie świadomości. Korporacja nie lubi gdy ich więźniowie zachowują świadomość.
W drodze na „krzesło totalnego czyszczenia pamięci” w jej głowie odzywa się głos,
który nakazuje ucieczkę. I na tym kończy się spokojna część opowieści. Od razu
musimy zacząć uciekać przed wielkim robotem, który na pewno nie chce nam okazać
miłości. Gdy udaje jej się uciec, leżąc w trumnie, Głos tłumaczy jej że była
ona Errorystką (Errorist) i łowcą pamięci. Erroryści działają przeciwko
korporacji Memorize, która opracowała system przechowywania wspomnień na dość
osobliwych dyskach zwanych Sensen. I tutaj zaczyna się nasza zabawa, poznawanie
świata i dalszej fabuły.
Świat przedstawiony... takiego go pamiętam.

Pamiętam grafikę...
Gra śmiga pięknie na Unreal Engine 3 i mam wrażenie, że do tej produkcji
wyciśnięto z niego ostatnie poty. Rozpiętość ustawień graficznych pozwala
dostosować wygląd gry do prawie każdego sprzętu. Oczywiście na najniższych
ustawieniach nie doświadczymy absolutnie niczego ładnego a nasze neurony może
czekać przegrzanie ale pograć pogramy. Z kolei na najwyższych ustawieniach nie
udało mi się pograć czego bardzo żałuję bo z tego co widziałem gra prezentuje
się ślicznie. Ajjj tam, na moich średnich też wyglądała bardzo ładnie a do tego
chodziła płynnie.
Muzyka? Dźwięki?
Oczywiście muzyka jak najbardziej jest. Po prostu została ona tak wkomponowana w
grę, że dopiero pisząc ten tekst słucham czystego soundtracka i stwierdzam, że
faktycznie ona tam była. I teraz słuchając tej muzyki oraz rozpamiętując
sytuacje z gry ogarnąłem o co chodziło z Errorystami. Najzwyczajniej w świecie
chodziło o słowo Error, czyli błąd! Bystrzacha ze mnie, wiem. Erroryści zajmowali
się wprowadzaniem błędów do wspomnień. Soundtrack, w którym główną linię gra
orkiestra symfoniczna, jest przerywany błędami dźwiękowymi z dziedziny czystej
elektroniki, których doświadczyć możemy przy bardzo złych kopiach MP3. I
dopiero teraz, po zagraniu, przetrawieniu i posłuchaniu muzyki zrozumiałem
związek pomiędzy oprawą wizualną, gameplay’em i muzyką. Nooo... widzicie?
Długofalowa rozkmina.
Gra na krótki moment przywołała na myśl Assassin’s Creed. Podobne sterowanie
postacią, podobne ruchy bohaterki, parkour po dachach. Bardzo szybko jednak to
wrażenie się rozmyło. Niema swobody w przemierzaniu miasta lecz biegamy po
szerszych ścieżkach. Tego typu szerokie ścieżki mieliśmy na początku pierwszego
Wiedźmina gdzie mimo braku otwartego świata to jednak nasza droga była na tyle
szeroka by dało się co nieco eksplorować. W Remeber Me jest dokładnie tak samo.
Biegamy po szerszych „korytarzach” zabijając oponentów w sposób przypominający
Matrixa, szukamy znajdziek i ulepszeń aby z punktu A dotrzeć do punktu B i
zobaczyć scenkę. Tak tak, wiem. Brzmi to bardzo prosto ale tylko dlatego, że ja
to w ten sposób opisałem. Na dłuższą metę takie rozwiązanie okazało się bardzo
dobre a wykonanie było naprawdę fajne i ciekawe. Z grubsza opiszę jak to
wyglądało: zaczynamy i mamy jakiś cel -> musimy gdzieś po ścianach się
wskrabać wybierając odpowiednią ścieżkę -> pokonujemy przeciwników ->
idziemy gdzieś dalej i pokazuje nam się monitorek ze zdjęciem złotej
skrzyneczki ukrytej „gdzieś tam” -> szukamy skrzyneczki albo nie, to zależy
od nas -> czas na skradanie, obszaru patrolują drony z karabinami -> znów
element zręcznościowy... oczywiście jest to bardzo uproszczony schemat a po
drodze jest masa ciekawych rozwiązań o których zaraz napiszę. I tak z grubsza
wygląda Remember Me. Teraz widzę, że podobny schemat był w Prince of Persia
Warrior Within, tylko że tam był na większą skalę. Ale co z tymi rozwiązaniami,
które zostawiłem w tajemnicy? Nilin jest łowcą wspomnień nie bez powodu. Jej
wyposażenie pozwala nam wykradać wspomnienia niektórych bohaterów niezależnych
dzięki czemu możemy te wspomnienia odtwarzać by znaleźć np. bezpieczną drogę po
polu minowym. Napisałem o pokonywaniu przeciwników i powiem, że przez pierwsze
pół gry są to przyjemne etapy ale później już zbyt powtarzalne i nudne. Bardzo
sympatyczne było składanie swoich własnych combo z listy dostępnych ciosów,
gdzie każdy cios robił coś innego. I tak mogliśmy w combo typowo pod
obrażenia wpleść cios, który regeneruje nam życie i coś do regeneracji „slow
motion”. Bardzo fajne i przyjemne ale z czasem powtarzalne. Ładnie wyglądają
walki z bossami gdyż są one podzielone na etapy, a każdy etap zakończony jest
„quick time eventem” gdzie w odpowiednim momencie trzeba wcisnąć odpowiedni
guzik. Taką rzeczą jaka najbardziej wryła mi się w pamięć jest miksowanie
wspomnień. W grze jest kilka etapów, w których Nilin musi zmienić nastawienie
jakiejś osoby za pomocą pomieszania jej wspomnień. Oglądamy sobie radośnie
filmik przedstawiający wspomnienia jakiejś osoby a potem gra nas informuje, że
wspomnienie zostanie odtworzone ponownie ale musimy znaleźć błędy i pozmieniać
wydarzenia. Tego typu urozmaiceń jest oczywiście więcej przez co nie odnosimy
wrażenia robienia ciągle tego samego (poza walką).

Gra generalnie jest świetna jak na mój gust. Mi podobała się
bardzo i nawet te parę błędów i koślawe sterowanie na klawiaturze mnie nie
odstraszyło. Wiecie, te błędy nie są jakieś naprawdę rażące ale jednak
odczuwalne. Przedstawienie świata jest naprawdę genialne chociaż sama główna
bohaterka mogłaby mieć więcej pazura. Parę ciekawych rozwiązań w gameplay’u
sprawia, że przestajemy zwracać uwagę na powtarzalność walk. Przyznaję jednak,
że walki z bossami są naprawdę satysfakcjonujące co jeszcze bardziej podsycają
scenki ich wykańczania. Fabuła mimo iż krótka i w pewnym momencie za bardzo
przyspieszona to jednak ciekawa. I teraz bardzo UWAGA! Gra mi się bardzo
podobała ale nie dałbym za nią więcej jak 30zł. Jeżeli uda wam się dorwać ten
tytuł za max 30zł i lubicie przygodowe gry akcji w klimatach cyberpunku to
zapewniam, że wam się spodoba i nie będziecie żałowali pieniędzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz