Zastanawiam się, czy jest jakiś gracz, który nie słyszał o
League of Legends, DOTA lub o nadchodzącym dużymi krokami Heroes of the Storm.
Konkurencja na rynku MOBA może nie jest wielka ale o dominację walczą giganci.
Nie będę się nad nimi w żaden sposób rozwodził bo nie ma to sensu. Ale napiszę o tytule, który nie ma szans w
starciu nawet gdyby wziął konkurencję z flanki. Shards of War, słyszeliście o
czymś takim? No właśnie, ja też trafiłem na to przypadkiem. Czy tytuł jest
warty uwagi? Jeżeli znudziły wam się dostępne giganty i czekacie na HotS’a to
owszem. SoW jest takim klonem nadchodzącego właśnie dzieła Blizzarda.
Twórcy
oczywiście się wypierają, twierdzą że to ich pomysł i tak dalej. Miałoby się
ochotę powiedzieć im „bitch please”. Gra oferuje nam rozgrywki tylko 5v5 w 2 trybach:
pvp oraz co-op (5 graczy przeciwko SI). Bardzo spodobał mi się system zadań,
które możemy wykonywać podczas rozgrywki za co otrzymujemy dodatkową kasę oraz
materiały do craftingu (o tym za chwilkę). Sama rozgrywka jest dosyć klasyczna
ale jest tu coś czego ja sam wcześniej nie uświadczyłem, gra nie jest z gatunku
„magii i miecza” tylko „karabinem i granatem”. Walki odbywają się na terenie
zniszczonego miasta, które mi skojarzyło się z Deus Ex: HR, a w obozach
neutralnych czekają na nas drony. Niby klimat takiego brudnego cyberpunku i
niby fajnie ale coś jednak mi w tym nie gra.
Jeśli chodzi o postaci, jest ich
BARDZO mało i mam wrażenie, że niewiele się od siebie różnią. Nie, wróć! Między
klasami są różnice jak najbardziej, ale jeśli chodzi o przedstawicieli tej
samej specjalizacji to wszystkie wydają się jednakowe. Wszyscy tankowie wydają
się być do siebie podobni i mają podobne zestawy umiejętności, DPS tak samo,
support wygląda już trochę lepiej (jedna postać potrafi leczyć a inna znów
wspiera drużynę przeszkadzając przeciwnikom). Ewidentnie zabrakło tu pomysłu.
Przejdźmy do samej rozgrywki. 3 linie na mapie, wieże i baza dla każdej
drużyny, neutralne obozy, 2 miejsca wizji. Jedna drużyna musi zniszczyć bazę
oponentów pchając swoje małe drony, zdobywając wsparcie z obozów neutralnych i
dbając o kontrolę wizji. Gigantycznym wsparciem jest olbrzymi robot zwany
„Drogon” (oryginalnie, niema co), którego uprzednio musimy pokonać. Gdy
pokonamy Dragona idzie on środkową linią niszcząc wszystko co mu stanie na
drodze. Brzmi znajomo prawda. W trakcie rozgrywki nasza postać nie zdobywa
poziomów solo tylko jako drużyna. Im lepiej idzie całej drużynie tym większy ma
ona poziom. Co kilka poziomów mamy do wyboru przedmiot, który zwiększa nasze statystyki
(coś jak talenty w HotS). Owe przedmioty możemy również craftować.
Po każdej
rundzie oraz dzięki wykonywaniu zadań zdobywamy części, a z nich tworzymy
przedmioty dla naszych postaci. I tak właściwie to tyle. Gra jakoś mnie nie
zatrzymała przy sobie. W trakcie walk jest totalny chaos i nie wiadomo co,
gdzie i jak. Każdy podstawowy atak to strzelanie podczas gdy część umiejętności
służy do walki w zwarciu. Oznacza to, że nie użyjemy tych umiejętności gdyż
wszyscy i tak trzymają się na dystans... Gdzie tu logika? Jakoś tak, no
nie wiem, gra mnie od siebie odrzuciła mimo iż całkiem tragiczna nie jest. Można
pograć jeśli ktoś chce zobaczyć jak to jest z SoW.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz