28 listopada 2014. To ważna data dla fanów Stalkera i
klimatów post-apo. Tegoż właśnie dnia rozpoczęła się w Polsce Open Beta gry
Survarium studia Vostok Games. Studio składa się z ludzi odpowiadających za
Stalkera właśnie. Tegoż dnia również na nasz rynek literacki wchodzi Łowca z
Lasu Andrieja Lewickiego. Jest to literackie przedstawienie uniwersum Survarium
(oczywiście zanabyłem drogą kupna). Tydzień wcześniej (21 listopada) rozpoczęła
się sprzedaż pudełkowej wersji gry z kontem premium, a w nim: DVD z grą,
oficjalną ścieżkę dźwiękową, 2000 szt. złota (Gold – waluta premium), konto
premium ważne przez 3 miesiące, unikalne barwy i inne dodatki do wykorzystania
w grze. Chcielibyście wiedzieć co tym razem twórcy Stalkera nam zaoferowali?
Dostaliśmy sieciową pierwszoosobową strzelaninę. Koniec...
...
...
Opisując od początku. Mamy do czynienia z czymś, co nazwane
zostało „zieloną apokalipsą”. Matka Natura wkurwiła się na ludzi. Okazało się,
że przez zbyt długi czas ludzie zaśmiecali lasy nie tylko odpadkami naturalnymi
i komunalnymi. W lasach lądowało wiele odpadów radioaktywnych. Nagle las zaczął
mutować, rosnąć niewyobrażalnie szybko promieniując w każdą stronę i mutując,
co tylko napotkał. Ludzie nie będąc absolutnie przygotowani na taką katastrofę biologiczną
zostali pokonani przez mutanty, radioaktywne rośliny, grzyby etc. Ci co ocaleli
zaczęli zbierać się w obozy i walczyć o przetrwanie. My jesteśmy jednym z
wielu. Zarys fabularny mówi o mutantach, anomaliach i problemach z przeżyciem.
Jak na razie niewiele z tego zostało przerzucone na grę, zatem do rzeczy.
Gra jest na razie w wersji BETA, która jest mocno okrojona i
jeszcze niedopracowana. Do dyspozycji mamy tylko rozgrywkę drużynową 8v8, gdzie
drużyny walczą o akumulatory. Tutaj mordowanie na potęgę niema sensu, jeżeli
drużyna przeciwna jest lepiej zorganizowana i potrafi zebrać więcej „zasobów”.
Warunkiem zwycięstwa jest posiadanie przez naszą drużynę większości
akumulatorów (gra toczy się przez 15 min. ) bądź wszystkich (gra kończy się
natychmiastowo). Akumulatory na mapie pojawiają się losowo i jest ich 10.
Dlaczego zatem przy pierwszej opcji gra nie kończy się poprostu przy przewadze
skoro jest ograniczona ilość zasobu? Dlatego, że drużynie przeciwnej owe zasoby
można wykradać z „bazy”. Tak oto tworzy nam się nie lada przepychanka, którą
zwycięży tylko drużyna lepiej zorganizowana. Taki tryb mamy do dyspozycji w tym
momencie, ale co obiecują nam twórcy? W pełnej wersji mamy mieć dostęp również
do trybu co-op, gdzie wspólnie ze znajomymi będziemy wykonywać misję i odkrywać
tajemnice katastrofy. Poza trybem kooperacji otrzymamy jeszcze tryb „free play”
podobny do samego War-Z. Do wszystkich trybów mają być dorzucone mutanty, wiec
każdy nabój będzie na wagę złota. Zapowiada się naprawdę niesłaba produkcja i
do tego za FREE! Oczywiście jest sklep premium, który oferuje nam naszywki,
pierdoły oraz (niestety) trochę lekko podrasowanego sprzętu bojowego.
Może teraz trochę o grafice. Wojna klonów! Wszystkie modele
graczy są dokładnie takie same. Niema jeszcze opcji personalizacji swojego
bojownika. Gra została przygotowana zarówna dla słabszych, jak i mocniejszych
komputerów. Grzebiąc w opcjach graficznych możemy zauważyć naprawdę dużą
różnicę między ustawieniami „low” a „ultra”, co oczywiście wpływa na wydajność.
Skoro o tym mowa. Tutaj muszą naprawdę dopracować silnik, gdyż w żadnym wypadku
nie udało mi się przekroczyć 30FPS. Niektórzy mogą powiedzieć „30FPS to nie tak
źle”, ja po ograniu programu mówię „muszą to dopracować”. Tempo rozgrywki bywa
zabójcze, a nasz żywot często kończy się po 1-3 strzałach (zależnie od broni) i
to właśnie od precyzji i naszej szybkości reakcji zależy „ja czy wróg”.
Co zatem mamy? Od
najbrzydszej grafiki wykazującą nam kanciastość do naprawdę ładnie wygładzonej
z dużą ilością efektów cząsteczkowych, dymu i dynamicznym oświetleniem i
cieniami każdego elementu. Jeżli chodzi o wygląd map, na których przychodzi nam
walczyć to prezentują się one fantastycznie. Już na pierwszy rzut oka widać, że
mamy do czynienia z opuszczonymi przez Boga terenami. Pordzewiałe samochody,
porozrzucane w domach przedmioty lub, co gorsza, dalej na swoich miejscach.
Wszędzie widzimy, że miała miejsce katastrofa i to związana z roślinnością.
Mimo, iż pole naszych działań wielkie nie jest to mnogość różnych ścieżek do
zwiedzania, wielopoziomowość oraz POZORNA niedostępność niektórych miejsc
sprawiają, że 16 osób na mapie to trochę mało. Bywało tak, że mogłem przebiec
się po baterię i spowrotem nie napotykając nikogo. Jest też i dobra strona
takich małych, a zarazem wielopoziomowych map. Drużyna musi podzielić się na
zespoły i taktycznie rozegrać całą rundę. A może ktoś znów przemknie
niepostrzeżenie do bazy wroga w celu infiltracji? A może jednak wykradnie im
baterię?
Wspomniałem o anomaliach. To jest smaczek absolutnie każdej
mapy. To jest właśnie ta pozorna niedostępność niektórych miejsc. Ale dlaczego
pozorna? Bo możemy wyposażyć się w sprzęt pozwalający nam przetrwać przez jakiś
czas w samym centrum anomalii i dzięki temu zaskoczyć przeciwników atakiem z
flanki. Ci, którzy zdecydują się właśnie na takie rozwiązanie mogą się pokusić
o szukanie artefaktów, które dają nam bonusy. Za każdą rundę otrzymujemy punkty
doświadczenia (PD), ruble, punkty reputacji (PR) oraz czasem przedmioty tj.
Broń, ubranie, mapę czy dodatkowe pieniądze. Opisując kolejno:
PD – nasz bohater zdobywa poziomy niczym w klasycznej grze RPG. Na każdy poziom
przypada 1 punkt umiejętności, który wrzucamy w celu poprawienia naszych
statystyk (celność, szybkość, udźwig czy odporność na anomalie).
Ruble – waluta wewnątrz gry. Możemy za nią kupować sprzęt u handlarzy.
PR – ojjj i tu jest świetna kwestia. Mamy 4 frakcje dla których robimy zadania.
Frakcje możemy sobie dowolnie zmieniać bez żadnej kary. Każda frakcja handluje
czym innym i ma inny charakter zadań dla nas. Aby odblokować u handlarza
przedmiotów z danej frakcji musimy wbić u nich odpowiedni poziom reputacji.
broń i ubrania – każda broń ma swoje własne statystyki co nie zmienia faktu, że
za każdym jednym razem musimy sami sprawdzić jak się czymś strzela, bo każda
broń (nie każdy rodzaj, ale każda sztuka) strzela w inny sposób. Zauważyłem
również coś takiego jak „niezawodność” co pozwala się domyślać, że gdy nasz
sprzęt jest w kiepskim stanie to będzie nam się zacinać. Przed każdą walką należy
również pamiętać o uzupełnianiu zapasów amunicji, gdyż kończy nam się ona w
nieubłaganym tempie. Także ubrania mają swoje statystyki takie jak odporność na
obrażenia czy izolacja. Każdy nasz sprzęt posiada swoją wagę, a nasz ludzik nie
jest herosem.
mapy – Są nijako przedmiotami premium, ale czasem można je zdobyć po walce.
Użycie mapy po walce pozwala nam znaleźć ze 100% skutecznością jakiś przedmiot.
Zbyt wiele nie da się na razie o Survarium napisać, jako że
jest to wersja BETA. Napewno jednak mogę napisać o błędach lub niedoróbkach na
jakie się natknąłem. Na pierwszym miejscu, wspomniana wcześniej, optymalizacja.
Poza tym mam dziwne wrażenie, że broń poziomu 0 (tak, jest taka) jest dużo
skuteczniejsza niż jakakolwiek broń wyżej. Nie jestem też pewien czy
„izolacja” działa prawidłowo. Mam nadzieję, że zajmą się poprawkami tego co już
jest zanim zabiorą się za dalszy etap prac. Tak czy owak gra zapowiada się
świetnie. Mnie już kupili!
Ahhh... i bym zapomniał. Jeszcze krótko o książce „Łowca z
Lasu”. Ja do niej akurat podchodzę jako do przedstawienia świata, w którym
toczy się gra. Oczywiście w sposób jak najbardziej fabularny. Właśnie z książki
P. Andrieja dowiadujemy się czemu świat gry wygląda akurat tak jak wygląda.
Fabuła książki jest tak poprowadzona, że za każdym razem, gdy do niej siadam
mam nieodparte wrażenie, że biorę udział w zajebistej sesji RPG. Polecam
zarówno książkę jak i grę, gdyż nie tylko gramy, ale i czytamy! ;)
Do zobaczenia. Liczę, że spotkamy się podczas walk o
przetrwanie.
EDIT: Film z bardziej aktualnej wersji gry niż tekst. Gameplay dodany 29-01-2015
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz