czwartek, 10 grudnia 2015

Sprzęt: Natec Genesis HX66



Nadszedł czas wymiany moich słuchawek Creative Fatal1ty. Po 4 latach zasłużyły na emeryturę tracąc głębię i jakość dźwięku. Wybór tym razem nie był łatwy gdyż słuchawki dla graczy swoje kosztują, a budżet miałem ograniczony. Na ratunek przyszedł Media Expert (jak ja mogę tak chamsko reklamować sklep? Skandal!), w którym akurat pojawiły się nowe słuchaweczki. Stałem przy półce szybko dokonując selekcji naturalnej towaru.
Bardzo długo firma Natec kojarzyła się z „firmą krzak”. W sumie nie wiem skąd takie przeświadczenie. Prawdopodobnie z utrwalenia w naszych głowach, że „sprzęt tani to gówno”. Zostałem miło zaskoczony. Zdecydowałem się na zakup Natec Genesis HX66 i oto co mogę powiedzieć po prawie miesiącu użytkowania.

Unboxing i pierwsze wrażenia.
Słuchawki zostały ładnie i na sztywno odizolowane od zewnętrznej części pudełka. Dzięki temu miałem pewność, że kupuję towar nie uszkodzony podczas transportu. Nie ma chyba nic gorszego niż to, że zaraz po otwarciu okazuje się, że sprzęt nie działa. Oczywiście obawiałem się wad fabrycznych, ale to zawsze pozostaje przy wszystkich producentach. Na pudełku czytamy: wbudowana karta dźwiękowa, przestrzenny dźwięk virtual 7.1, redukcja szumów, wysuwany mikrofon. Dodatkowo parametry: pasmo przenoszenia słuchawek 20-20000Hz, dynamika głośników 111dB, impedancja głośników 32 omy, czułość mikrofonu -54dB, pasmo przenoszenia mikrofonu 50-5000Hz. Solidne, ładne opakowanie wpłynęło zdecydowanie na plus jeśli chodzi o zadbanie o transport. Jak jednak mają się same słuchawki? Musiałem przyzwyczaić się do ich kształtu. Do tej pory używałem słuchawek owalnych a nagle trzymam w ręku słuchawki o kształtach ostrych. Przez jakiś czas szukałem w pudełku mikrofonu. Okazuje się, że mikrofon chowany jest w lewą słuchawkę i ładnie wpasowuje się kształtem. Musze przyznać, że z Fata1ty miałem właśnie problem z mikrofonem. Często musiałem go odpinać przy transporcie (a jestem człowiekiem leniwym) i prawdopodobnie w końcu uszkodził się tam jakiś kabelek. HX66 ten problem rozwiązały w idealny dla mnie sposób. Idąc dalej przewodem w dół docieramy do „pilota”. Dosyć sporych rozmiarów, ale czytelny. Mamy regulację głośności, wł./wył. słuchawki, wł./wył. mikrofon oraz podświetlenie pokazujące nam czy słuchawki zostały podłączone. Zdecydowanie nie obraziłbym się za jakiś klips, którym mógłbym ów pilocik podczepić do koszulki, bo jak na razie plącze mi się między nogami. Długi, bo 3 metrowy, przewód zakończony został wtykiem USB 2.0. Jestem w stanie zrozumieć to USB, jako że wbudowana karta dźwiękowa potrzebuje zasilania. Z drugiej strony lubię grac na swoich głośnikach i podpiętym tylko mikrofonie. Ta opcja została mi tutaj zabrana nijako zmuszając mnie do grania na słuchawkach jeżeli chcę mieć komunikację z innymi graczami.
Podłączamy i słuchamy.
Zaraz po otwarciu postanowiłem przetestować słuchawki grając w CS:GO. CS ma to do siebie, że połowa gry odbywa się na słuch, więc nie było jak na razie bardziej wymagającego testu jaki mogłem przeprowadzić. I pojawia się problem. Słuchawki mają lagi! Dźwięk przekazywany był z opóźnieniem i często się zrywał. Odetchnąłem z ulgą gdy w pudełku znalazłem płytkę ze sterownikami. W moim przypadku drivery były niezbędne i teraz wszystko śmiga jak szwajcarski zegarek. Wracam do CS:GO. Słuchawki świetnie odwzorowują miejsce źródła dźwięku i dają pełną orientację w 360 stopniach. Jak dla mnie oznacza to tyle, że wbudowana karta dźwiękowa i virtual 7.1 dają radę. Lubię przy niektórych grach posłuchać swojej muzyki, więc nie odmówiłem sobie i tego. Do porównania dostałem od Pepskiego jego słuchawki Sennheiser. Tutaj HX66 jako słuchawki gamingowe wypadają gorzej przy słuchaniu muzyki niż słuchawki typowo do tego stworzone. W sumie tego się spodziewałem. Sprzęt Natec’a jednak sam w sobie daje świetnie radę, ma niezłe kopnięcie i są faktycznie głośne.

Porozmawiajmy.
No dobrze, ale czas na mikrofon. Odpalam TeamSpeak by przetestować go wraz z moją drużyną White Ravens (pozdrawiam).
„Halo? Słychać mnie?
- Co za ku#$% idiota? Ścisz to!”
TS ustawiony był standardowo pod Fatal1ty. Wychodzi na to, że mikrofon od Natec ma dużo większą czułość. Poprawiłem ustawienia i było sporo lepiej, głośno i wyraźnie. Pojawił się jednak mały problem podczas gry. Otóż mikrofon nie posiada wytłumienia, więc przy głośno ustawionej grze dźwięk przebija się do mikrofonu. Tutaj już musiałem się trochę nagimnastykować by wszystko współgrało. Gdy już wszystko poustawiałem niema absolutnie żadnych zastrzeżeń, ja wyraźnie słyszę grę i chłopaków na TS, a mój dźwięk nie przebija się do nich. Gąbeczka na mikrofonie byłaby bardzo dobrym rozwiązaniem oszczędzającym mi grzebania w ustawieniach.

Podsumowując.
Jest to, jak się okazało, mój drugi sprzęt od firmy Natec (już od jakiegoś czasu mam ich klawiaturę Genesis R11) i po raz drugi absolutnie się nie zawiodłem na ich produkcie. Widać, że firma stara się wyjść z tej szufladki „firma krzak” i w moich oczach udaje im się to. HX66, które kupiłem za 110zł, naprawdę dają radę i w stosunku jakość/cena wypadają niespodziewanie dobrze. Jeżeli poszukujesz dobrych słuchawek gamingowych, a nie dysponujesz wielkimi finansami, Natec Genesis HX66 mogą być dobrym rozwiązaniem twojego problemu.

Dźwięk 7+/10 (straciły troszkę przy muzyce)
Mikrofon 7/10 (przez problemy z dopasowaniem dźwięku ze słuchawek do czułości mikro)
Plusy:
Stosunek jakość/cena
Wykonanie
Wpasowany mikrofon do słuchawek

Minusy:
Odrobinę za długi przewód
Zbyt toporny pilocik bez klipsa


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz