środa, 9 września 2015

Fallout Shelter VS Clicker Heroes

Znów dopadła mnie choroba zwana nudą. Po raz kolejny zabrakło internetu w pracy. Ehh, co tu począć? Co począć? Już wiem, czas na mały pojedynek dwóch gier w wadze piórkowej.


W niebieskim narożniku, ważący niecałe 150MB, wytwór reklamowy firmy Bethesda, noszący mistrzowski tytuł, Fallout „FS” Shelter. W czerwonym narożniku, ważący niecałe 40MB, nowy zabijacz czasu, Clicker „CH” Heroes. Obie gry zmierzą się na ringu PCtowym.

Runda 1, pierwsze wrażenia.
Przeciwnicy mierzą się wzrokiem. Fallout Shelter jest już trochę ograny, ma przewagę. Ale co to? Bardziej dynamiczny Clicker Heroes wyprowadza serię szybkich ciosów, przed którymi Shelter nie jest w stanie się bronić. Na pierwszy rzut oka Clicker jest dużo ciekawszy. Przede wszystkim na ekranie dzieje się dużo więcej, a i mechanika jest bardziej dynamiczna. Mocno gwałciłem myszkę palcem wskazującym prawej ręki by jak najszybciej zabijać pojawiających się przeciwników i by jak najszybciej zarobić złoto. Za złoto wynajmujemy najemników, dzięki którym życie pojawiających się cukierkowych przeciwników samoistnie spada. Za złoto również levelujemy pomocników by szybciej pozbywać się krwiożerczych galaretek. Wypada to naprawdę dobrze na tle Sheltera, w którym jedyne co robimy to zbieramy zasoby raz na 11 minut.


Runda 2, celowość.
Fallout, zaskoczony szybkim atakiem w pierwszej rundzie, przystępuje do walki. Heroes znów próbuje swojej sztuczki lecz przeciwnik był tym razem przygotowany i wycofał się z pola rażenia. Heroes traci równowagę, nie możliwe! Shelter bez namysłu skraca dystans i wyprowadza silny cios posyłając oponenta na deski. Tak jak w FS jest przed nami postawiony jakiś pozorny cel (lub też sami go sobie obieramy), tak przy CH nie ma absolutnie nic. Ot, odpalamy grę i mordujemy myszkę, niczym socjopaci, klikając jak najszybciej po to by dalej mieć silniejszych przeciwników i szybciej niszczyć swój sprzęt. Tutaj niezaprzeczalnie wygrywa FS, w którym mamy na celu wybudowanie schronu przeciwatomowego chroniącego ludność. Do tego obieramy sobie potencjalny cel (czy to wybudowanie fabryki Nuka-Coli czy zebrać tą maksymalną liczbę mieszkańców w liczbie 200). W CH nie ma absolutnie nic, odpalamy i klikamy.


Runda 3, mikropłatności.
Fallout i Clicker są już mocno poobijani. Wygląda jednak na to, że zawodnik Bethesdy ma się lepiej, czego nie można powiedzieć darmówce ze Steam. Na twarzy Sheltera widzę determinację. Tak! On chce już zakończyć ten pojedynek. Wyprowadza serię mocnych uderzeń, które jakimś cudem omijają Clickera! Shelter nie rezygnuje, ten zawodnik widzi już koniec tego pojedynku. Naciera niezmordowanie, bombarduje pięściami. TRAFIA! Potężny sierpowy! Clicker Heroes znów na deskach! Obie gry posiadają swój system mikropłatności. Bethesda dała nam możliwość zakupu lunchboxów z dropami oraz dbających o nasz schron roboty Mr.Handy. Nie są to duże pieniądze, do tego liczone w złotówkach. A nawet jeżeli ktoś nie chce za to płacić, tak jak ja, to można ze spokojem olać ten system. Lunchboxy dostajemy także z zadań, a bez Mr.Handy można sobie spokojnie poradzić samemu. Clicker Heroes również posiada swój sklepik, w którym znajdują się jakieś pierdoły (złoto, odświeżenie cooldown'u, jakieś-bliżej-nie-zrozumiałe-coś). Za wszystko płacimy rubinami (waluta premium). I niby pojawia się czasem złota rybka z której MOŻE wydropić nam rubin. Jednak rybka pojawia się rzadko i nie zawsze ten rubin tam jest. Do tego ileś-tam-sztuk-złota (zależne od poziomu na którym jesteśmy) kosztuje 20 rubinów, więc trzeba się nazbierać. Przy 50 poziomie ilości złota są tak kosmiczne, że kupno aż korci.


Runda 4, mechanika.
Ostatnim wysiłkiem Clicker wstaje! Nie poddaje się choć już się chwieje i ciężko utrzymać mu równowagę. Co to? Shelter się uśmiecha? Prowokuje przeciwnika! Fallout już czuje zwycięstwo i chce by jego oponent popełnił ten ostatni błąd. Heroes atakuje! Wpada niczym taran! Shelter ewidentnie nie tego się spodziewał. Pod względem mechanicznym Clicker Heroes wypada dużo lepiej niż twór Bethesdy. Jak już pisałem, levelujemy naszych najemników, a do tego wykupujemy im umiejętności (co głównie zwyczajnie zwiększa ich dps), ale niektórzy z nich dają nam pewne skille aktywne. Tych używamy by znów szybciej pokonywać stworki, znajdywać więcej złota, odświeżać cooldown'y czy też zwiększać nasz „dmg klikany”. Oczywiście w Fallout Shelter każdy mieszkaniec krypty ma cechy S.P.E.C.I.A.L (siła, percepcja, itd.), które z czasem możemy u nich rozwijać w salach treningowych. Rozwijanie tych cech wpływa potem na produkcję surowców w schronie lub na poszukiwania lepszych rzeczy na pustkowiach. Jednak w Fallout Shelter trwa to wszystko zdecydowanie za długo i jest raczej mało porywające. I to chyba to sprawia, że podczas gdy piszę ten tekst, Clicker Heroes jest odpalone w tle i farmi się złoto. Chcę zobaczyć kolejnych najemników jacy mi się odblokują.


Runda 5, podsumowanie.
Fallout jest ewidentnie wściekły, że dał się tak podejść. Odpycha Clickera, a ten nie stawia oporu, jest wykończony. Widzę jak napinają się mięśnie Sheltera. Niesamowicie silny cios! Heroes dosłownie odlatuje do tyłu i pada na deski. Już nie wstanie, sędzia przerywa pojedynek. KONIEC! Shelter wygrywa przez nokaut! Mimo większej dynamiki u Clicker Heroes i ciekawszej mechaniki, nie jest w stanie mnie ta gra u siebie zatrzymać. Głównym zarzutem będzie tutaj absolutna bezcelowość rozgrywki. Sprawia to, że nawet ciężko mi to nazwać grą, ot taki programik działający w tle. Prawda to, że CH było u mnie odpalone przez całą noc, ale było to bardziej w tle niż na głównym planie. To do Sheltera będę jeszcze wracał by w końcu zbudować swoją wytwórnię Nuka-Coli i to właśnie Shelter wymaga ode mnie zainteresowania się co jakiś czas swoją kryptą. Wiele osób może narzekać, że wytwór reklamowy Bethesdy jest bezsensowny czy bez klimatu. Jest to jednak jedyna gra „Simso-podobna”, która nie znudziła mi się po 24 godzinach.



Najlepsze w tym tekście jest to, że do samego końca pisania nie wiedziałem jak to się skończy. W trakcie pisania obie gry ogarniałem na bieżąco i na bieżąco wyciągałem informacje. Zatem rezultat pojedynku nie był mi znany aczkolwiek spodziewany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz